niedziela, 4 listopada 2018

Rudy lis

Jednocześnie z dzierganiem szalików dla dzików kończyłam wyszywany obrazek. Nie wyszywałam lata całe ale tym razem okazja była wyjątkowa i postanowiłam w taki właśnie sposób podziękować pewnej młodej osóbce za wiele, wiele pomocy. Wydawało mi się, że obrazek niewielki to powinno być szybko. No niestety szybko nie było. Kolorów wiele, bardzo zbliżonych do siebie, do tego drobniutkie krzyżyki, mało czasu, kiepskie światło no i wyszywanie trwało w nieskończoność. Prawdę powiedziawszy pod koniec już nie mogłam się doczekać końca wyszywania a do tego termin gonił. Ale udało się. Dzień przed czasem obrazek był gotowy, uprany i oprawiony a ja szczęśliwa, że to już. Osoba obdarowana zadowolona i to najlepsza nagroda za włożony trud. A oto i lisek

Zdjęcie kiepskie ale niestety nie mam lepszego. Może uda się zdobyć lepsze.

sobota, 3 listopada 2018

W tajemnicy

W moim życiu działo się ostatnio sporo zarówno życiowo jak i robótkowo. Powstało sporo różnych wyrobów mniejszych i większych ale nie mogłam ich pokazać ponieważ to były upominki  i zależało mi aby pozostały w tajemnicy do dnia wręczenia. Było trochę stresu czy wszystko uda się zakończyć w terminie tym bardziej, że całkiem poza konkursem wskoczył projekt ubrania w dziergane dodatki elementy przestrzeni miejskiej a głównie rzeźby Józefa Wilkonia, które zdobią moje miasto. Pojawiła się więc konieczność wydziergania dwóch szali i dokładnie na ten sam termin. Poniżej dwa dziki w dzierganych szalikach.


Kolejne dzieła moich rąk w kolejnych wpisach.