niedziela, 31 marca 2019

Wiosna

Właściwie powinnam zacząć od wszystkiego najlepszego w Nowym Roku bo mimo, że to już prawie kwiecień to jest to dopiero pierwszy wpis w tym roku. Tak się poukładało, że trochę tu porosło kurzem ale cóż takie życie. Ale wiosna mobilizuje do przegarnięcia kurzu więc przegarniam i wstawiam świeżo skończoną chustę. Tym razem szydełkową, wykonaną z włóczki od kokonków. Cieniowane, wielokolorowe motki bardzo mnie urzekły swoją różnorodnością a ilość wzorów spowodowała chęć zmiany drutów na szydełko i pierwsza gotowa. Po drodze było sporo wątpliwości bo włóczka bardziej podobała mi się w motku niż w gotowym wyrobie ale postanowiłam nie pruć z nadzieją, że znajdzie się ktoś komu przypadnie do gustu. I nie pomyliłam się, chusta cieszy oko nowej właścicielki a mnie zostały jedynie zdjęcia zrobione na szybki komórką.





niedziela, 4 listopada 2018

Rudy lis

Jednocześnie z dzierganiem szalików dla dzików kończyłam wyszywany obrazek. Nie wyszywałam lata całe ale tym razem okazja była wyjątkowa i postanowiłam w taki właśnie sposób podziękować pewnej młodej osóbce za wiele, wiele pomocy. Wydawało mi się, że obrazek niewielki to powinno być szybko. No niestety szybko nie było. Kolorów wiele, bardzo zbliżonych do siebie, do tego drobniutkie krzyżyki, mało czasu, kiepskie światło no i wyszywanie trwało w nieskończoność. Prawdę powiedziawszy pod koniec już nie mogłam się doczekać końca wyszywania a do tego termin gonił. Ale udało się. Dzień przed czasem obrazek był gotowy, uprany i oprawiony a ja szczęśliwa, że to już. Osoba obdarowana zadowolona i to najlepsza nagroda za włożony trud. A oto i lisek

Zdjęcie kiepskie ale niestety nie mam lepszego. Może uda się zdobyć lepsze.

sobota, 3 listopada 2018

W tajemnicy

W moim życiu działo się ostatnio sporo zarówno życiowo jak i robótkowo. Powstało sporo różnych wyrobów mniejszych i większych ale nie mogłam ich pokazać ponieważ to były upominki  i zależało mi aby pozostały w tajemnicy do dnia wręczenia. Było trochę stresu czy wszystko uda się zakończyć w terminie tym bardziej, że całkiem poza konkursem wskoczył projekt ubrania w dziergane dodatki elementy przestrzeni miejskiej a głównie rzeźby Józefa Wilkonia, które zdobią moje miasto. Pojawiła się więc konieczność wydziergania dwóch szali i dokładnie na ten sam termin. Poniżej dwa dziki w dzierganych szalikach.


Kolejne dzieła moich rąk w kolejnych wpisach.

środa, 15 sierpnia 2018

Lekka odmiana

W trakcie panujących koszmarnych upałów nie mam siły na nic a już na pewno nie mam ochoty na wzięcie w ręce drutów  lub szydełka a na kolana wełnianej robótki. Ale ile można siedzieć bezczynnie. Poszperałam w komputerze, rozejrzałam się po półkach z robótkowymi przydasiami i wymyśliłam zajęcie na ten trudny pogodowo czas. Koraliki - to jest to co można robić kiedy co chwilę trzeba ocierać pot z czoła. Na parapecie przygotowałam sobie robótkowy kącik i wystartowałam. Uświadomiłam sobie, że moje fascynacje rękodzielnicze przychodzą falami i po dłuższej przerwie z radością wracam do tych aktywności, które pochłaniały mnie jakiś czas temu a inne odkładane są na chwilę na bok. Tak było i tym razem więc wiele potrzebnych rzeczy miałam po ręką. Powstały dwie bransoletki dla młodych dziewczyn. Osoby obdarowane bardzo zadowolone a to najlepsza nagroda.



Zdjęcia niestety bardzo kiepskie ale zrobione w ostatniej chwili przed przekazaniem upominków

niedziela, 29 lipca 2018

Odrobinę nie na temat

Nie na temat bo nie robótkowo. Pogoda nie sprzyja dzierganiu. Właściwie dla mnie nie sprzyja niczemu bo słoneczne, upalne lato to nie jest to co lubię najbardziej. No może nie do końca tak bo słonecznie lubię ale  latem słońce właściwie równa się upał, skwar i co tam jeszcze kto chce a to już nie dla mnie. Źle się czuję, nie mam siły, werwy, ochoty na nic. Ale siedząc przy włączonym wiatraku coś tam dłubię i nawet coś powstało ale o tym następnym razem. A dziś z innej beczki choć poniekąd wakacyjnie i urlopowo. Chciałabym zaprosić wszystkich zaglądających do mnie na stronę mojej córki
                                                  https://jakinaniebie.wordpress.com/

Blog nie jest nowy ale po czasie zawieszenie i zakurzenia z różnych powodów odżywa i zaprasza wszystkich chcących poczytać o podróżach dalekich i bliskich, wrażeniach mocno subiektywnych i emocjach zostawionych daleko i przywiezionych do domu. Temat wakacyjny więc serdecznie zapraszam.A na zachętę jedno ze zdjęć - wspomnienie z dalekiej podróży

wtorek, 12 czerwca 2018

Światowy Dzień Dziergania w Miejscach Publicznych

Z lekkim opóźnieniem ale muszę to napisać. Wreszcie  i w moim mieście udało się zorganizować spotkanie osób dziergających w miejscu publicznym. W sobotę w godzinach 11-13 na odnowionym skwerze spotkało się kilkanaście pań z drutami i szydełkami w rękach i mimo, ze pora nie była sprzyjająca a i pogoda nie ułatwiała  to z radością i zainteresowaniem spędziłyśmy ten czas. Cieszę się, że mimo wątpliwości czy dam radę czasowo wybrałam się na to spotkanie. Fajnie na żywo pogadać z kimś kto jest tak samo zakręcony i przekonać się, że wszystkie tak samo reagujemy na nowe motki i wzory. Mam nadzieję, że to pierwsze spotkanie nie będzie ostatnim.
 Jedno zdjęcie na potwierdzenie, że spotkanie się odbyło. Trochę niewyraźne  ale specjalnie takie wybrałam. A poniżej .... okazuje się, ze dzierganie to nie tylko druty i szydełko.

Jak widzę te niezliczone klocki to nie wiem jak to możliwe, że można z tego wyczarować tak piękne rzeczy.

środa, 30 maja 2018

Jestem

Wieki całe minęły i zastanawiałam się czy kiedykolwiek uda się napisać znowu kilka słów. Kilkukrotnie obiecywałam koleżance, że już siadam i piszę, ze robię zdjęcia i zaraz pokażę co nowego zeszło z moich drutów i jest jak jest. Sporo się działo, trochę weny było brak, trochę komputer odpychał. Ale mimo to cały czas na bieżąco obserwowałam co nowego na polu dziewiarskim się dzieje i paru pokusom uległam. Nie wiem jak to się dzieje, że nie potrafię powstrzymać się od rozpoczynania nowych rzeczy. To normalnie jakiś nałóg jest i to powinno się leczyć. Jak zobaczę coś interesującego, coś nowego to po prostu muszę spróbować bo się uduszę. No i stosik rzeczy zaczętych i nie dokończonych rośnie nieubłaganie a ja policzki mam czerwone ze wstydu. Ale myślę sobie, że nałóg nie jest groźny i stanowi małą szkodliwość społeczną to może konsekwencji wielkich nie będzie. Ja  bym to wszystko skończyła przecież tylko czas, czas, czas.....
Ale nadszedł wreszcie upragniony czas urlopu słusznie należnego no i poza kilkoma ciuchami nad morze przyjechały 3 ( trzy ) rozgrzebane robótki i jest światełko w tunelu. Poza tym pewne zobowiązania zostały zrealizowani i jest nadzieja na trochę więcej czasu na hobby. póki co w domu w dzierganiu pomaga mały pomocnik
A na zakończenie w ten gorący, słoneczny dzionek trochę wspomnień z zimy



Chusta - strzała wykonana z włóczki Soave kolory 976, 775.773 w sumie 4 motki na drutach chyba 4,5 ale za to ręki nie dam sobie obciąć. Niestety wykonana bardzo dawno. Jak widać zdjęcia z zimy i robione telefonem bo plan był taki - prosto z drutów do komputera i na blog więc bez prania bo na urlopie , na zaśnieżonym balkonie bo wolna chwila i ...... na tym stanęło aż do dziś. Przez ten czas sporo wiedzy wyparowało ale pamiętam, ze robiło się super kompozycja własna tak by do końca wyrobić włóczkę o rzeczywiście zostało po kilkanaście centymetrów z każdego koloru. Chusta jest mięsista, ciepła i bardzo miła.