środa, 30 maja 2018

Jestem

Wieki całe minęły i zastanawiałam się czy kiedykolwiek uda się napisać znowu kilka słów. Kilkukrotnie obiecywałam koleżance, że już siadam i piszę, ze robię zdjęcia i zaraz pokażę co nowego zeszło z moich drutów i jest jak jest. Sporo się działo, trochę weny było brak, trochę komputer odpychał. Ale mimo to cały czas na bieżąco obserwowałam co nowego na polu dziewiarskim się dzieje i paru pokusom uległam. Nie wiem jak to się dzieje, że nie potrafię powstrzymać się od rozpoczynania nowych rzeczy. To normalnie jakiś nałóg jest i to powinno się leczyć. Jak zobaczę coś interesującego, coś nowego to po prostu muszę spróbować bo się uduszę. No i stosik rzeczy zaczętych i nie dokończonych rośnie nieubłaganie a ja policzki mam czerwone ze wstydu. Ale myślę sobie, że nałóg nie jest groźny i stanowi małą szkodliwość społeczną to może konsekwencji wielkich nie będzie. Ja  bym to wszystko skończyła przecież tylko czas, czas, czas.....
Ale nadszedł wreszcie upragniony czas urlopu słusznie należnego no i poza kilkoma ciuchami nad morze przyjechały 3 ( trzy ) rozgrzebane robótki i jest światełko w tunelu. Poza tym pewne zobowiązania zostały zrealizowani i jest nadzieja na trochę więcej czasu na hobby. póki co w domu w dzierganiu pomaga mały pomocnik
A na zakończenie w ten gorący, słoneczny dzionek trochę wspomnień z zimy



Chusta - strzała wykonana z włóczki Soave kolory 976, 775.773 w sumie 4 motki na drutach chyba 4,5 ale za to ręki nie dam sobie obciąć. Niestety wykonana bardzo dawno. Jak widać zdjęcia z zimy i robione telefonem bo plan był taki - prosto z drutów do komputera i na blog więc bez prania bo na urlopie , na zaśnieżonym balkonie bo wolna chwila i ...... na tym stanęło aż do dziś. Przez ten czas sporo wiedzy wyparowało ale pamiętam, ze robiło się super kompozycja własna tak by do końca wyrobić włóczkę o rzeczywiście zostało po kilkanaście centymetrów z każdego koloru. Chusta jest mięsista, ciepła i bardzo miła.