środa, 2 listopada 2011

Chwile strachu

Wczorajszy dzień nie należał do najspokojniejszych. Noc z powodów zdrowotnych nieprzespana, dziecko w podróży a właściwie w oczekiwaniu na zmiłowanie komunikacji publicznej i do tego po odpaleniu komputera informacja " bardzo nam przykro ale blog pod podanym adresem został zlikwidowany". Halo , halo ale przecież ja niczego nie likwidowałam. Dreszcz przebiegł mi po plecach, bo najnormalniej było mi szkoda. Wprawdzie to dopiero kilka tygodni ale już się przywiązałam i nie chciałam rozstawać się z moim blogiem szczególnie w taki sposób. No ale wszystko (chyba?) dobrze się skończyło.Dzisiaj pogrzebałam trochę, coś tam zweryfikowałam i nagle udało się.Mam nadzieję , że to były tylko chwilowe, jednorazowe problemy. Dzisiaj bez zdjęć choć udało się ukończyć chustę ale wczoraj w obliczu stresu  nie było głowy do zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz