niedziela, 30 kwietnia 2017

Jak się bardzo chce...

Zawsze mocno się zastanawiam czy jak się bardzo chce mieć jakąś wełenkę to trzeba tej potrzebie ulec czy z nią walczyć szczególnie w obliczu wielu kolorowych motków, które się już ma. Niestety rozsądek i brak silnej woli walczą mocno ale efekt tej walki najczęściej jest przesądzony już na starcie. Czasami litościwy los bierze sprawy w swoje ręce i ten wymarzony i niezmiernie potrzebny motek ląduje w innym koszyku uwalniając mnie przed trudami podejmowania decyzji. Tym razem tak nie było, motków było dużo i to w tak wielu kolorach, ze z góry było wiadomo, że bitwa jest przegrana. A cała rzecz o wełnie barwionej gradientowo. Od dawna bardzo mi się takie motki i wyroby podobały no i uległam i mam.
Ale jak to w życiu bywa nie wszystko zawsze układa się po naszej myśli. Tym razem niestety nie ułożyło się. Projekt powinien być dopasowany do długości nitki i wydawało mi się, że jest ale .....zabrakło i teraz myślę co dalej. Tak więc chwilowy przestój mnie czeka i albo prucie albo........???
Dobrze, że choć padać przestało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz