Na blogach coraz więcej kolistych sweterków. Jakiś czas temu postanowiłam i ja taki wydziergać. Zaczęłam, poszło dość sprawnie ale niestety szybko wyhamowało. Trochę za dużo różnych zobowiązań i wieczorami tylko książka albo papiery szkolno- zawodowe, do drutów nie miałam siły i ochoty. Ten pierwszy od dłuższego czasu wolny weekend miałam poświęcić na zaległości domowe ale tym razem choroba pokrzyżowała plany i druty wróciły do łask. Wprawdzie swetrek robiony " na oko" będzie pewnie nie na mnie a na córkę ale robota posuwa się powoli do przodu. A to stan na dziś:
Będzie pięknie!Już to widać :)
OdpowiedzUsuńPochwała od Mistrza ma podwójną wartość. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńA z czego dziergasz, bo kolory się fajnie układają i można zgapić :)
OdpowiedzUsuńA tak właściwie, to daleko jeszcze?
Pozdrawiam. Ola.
Dziergam z Justy i rzeczywiście kolory fajnie przenikają i włóczka wydajna.Wydaje się,że do końca niedaleko właściwie tylko albo aż rękawy ale zawodowe zobowiązania bardzo ograniczają czas na dzierganie a szkoda bo na taką pogodę sweterek byłby jak znalazł. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRękawy dla mnie też są zmorą. Bardzo nie lubię ich robić.
UsuńJa też kołowca robiłam z Justy, ale trochę podszczypuje, natomiast cieniowania ma rewelacyjne. Szukam teraz łagodniejszej włóczki.
Powodzenia w dzierganiu. Ola.