Nareszcie jest, przyszła długo oczekiwana, wytęskniona. Myślę oczywiście o wiośnie i ładnej słoneczniej pogodzie. Od razu żyje się lepiej i energii więcej. No i nareszcie udało mi się spróbować papierowej wikliny. Dawno mnie kusiła ale czasu było mało... Teraz też nie więcej ale raz kozie śmierć. Spróbowałam i spodobało mi się bardzo. Oczywiście efekty mizerne ale powoli, powoli. Na początek pokażę swoje pierwsze wypociny nie skończone jeszcze brak przede wszystkim koloru ale i tak jestem z siebie zadowolona. Kolejne pomysły są tylko trzeba opanować sztukę robienia rureczek i znaleźć sposób na rozciągnięcie doby.
Poznaję koszyczek i datę i chyba osobę :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Pozdrawiam